Niestety muszę się nie zgodzić z moimi poprzednikami, bo to banda idiotów :*
Film miał bardzo fajny klimat lat czterdziestych, łagodny styl filmów noir, mroczny ale i spokojny, ujmujący nawet w pewien sposób. Hayek moim zdaniem zagrała kapitalnie damę ze zrytą psychą, kompletnie nie rozumiem waszych marudzeń na jej temat. Przyćmiewała Leto i to myślę nie pozostawia wątpliwości. Zawiedzeni jesteście że ziomek z Sopranos nie przykozaczył w żadnej scenie, ale on grał zwykłego grubego glinę z brudną robotą do zrobienia każdego dnia i kreował się przyzwoicie. A Travolta cóż, tańczyć już nie umie więc gra dobre charaktery z przeszłością, całkiem niezła kreacja.
Fabuła w porządku, stara jak świat opowieść o kochankach mordujących podróżując przez kraj, tylko że porządnie przerobiona. Oparta na faktach tak swoją drogą. Mordy, ta bezwzględność która się przewijała przez cały film była o tyle świetna, że zaskakiwała za każdym razem. To jest ta kapitalna rola Salmy Hayek.
7/10