RE-BORNSiódmy odcinek nowej serii wreszcie spełnił oczekiwania najwierniejszych fanów postaci Johna Locka. Wielu zdradziło go wiele wcześniej z Benem, wielu spowszedniała postać grana przez Terrego O' Quinna, za co obarczyć winą można przede wszystkim scenarzystów, którzy również zaniedbali jego wątki a wielu widzów po prostu zwątpiło w to,że odegra on jeszcze kluczową rolę w serialu. Nareszcie oddano mu to co niego należy, czyli miejsce wśród najciekawszych, najbardziej charyzmatycznych i najbardziej tajemniczych bohaterów serialu Lost.
To jest właśnie John Locke, którego kochamy i którego chcemy widzieć na ekranie jak najczęściej. Tak jak w pierwszym sezonie kiedy zszokował wszystkich pasażerów lotu 815 walizką z nożami i pomysłem zapolowania na dziki, kiedy czekającym bez sensu na pomoc z wolna zaczął uzmysławiać, że wyspa jest darem a nie przekleństwem. Szacunek i zainteresowanie widzów utrzymywały się z pewnością do momentu, kiedy wyjaśniła się historia jego przeszłości w trzecim sezonie. Potem natomiast na czoło wysunął się jego oponent(?) Ben a Locke sprawiał wrażenie zagubionego i zdezorientowanego. Wydaje mi się, że od teraz będzie raczej odwrotnie.
Obawiałem się powrotu Johna na wyspę. Z niesmakiem akceptowałem najbardziej prawdopodobną wersję, że wróci jako duch raczej, jak Christian Shephard. Ojciec Jacka pojawiał się w kluczowych momentach serialu racja, ale pojawiał się bardzo rzadko. Nie spodobałoby mi się to gdyby taki los miał spotkać Johna.
Na szczęście stało się inaczej. Wyspa ożywiła Locke'a co oznacza, że jest jej bardzo ale to bardzo potrzebny. Niczym Jezus wraca na tę "ziemię obiecaną",do swoich apostołów. Niektórych już nie ma (Michael-Judasz), niektórzy wrócili razem z nim (Jack- niewierny Tomasz).
Wszystko jednak wskazuje, że zostali rozdzieleni przez wyspę. Rozdzieleni przez czas. Część pasażerów (Jack,Hurley i Kate) trafiła w lata siedemdziesiąte, po prostu znikając z pokładu samolotu Ajira Arways. Druga część rozbiła się prawdopodobnie na niewielkiej wyspie ze stacją Hydra (tutaj John, Ben, Lapidus i Sun). Pojawiły się też nowe postacie. Ceasar nie prezentuje się już tak podejrzanie jak w poprzednim odcinku. Pomaga organizować się rozbitkom lotu 316, ale w sumie na razie zbyt mało o nim wiemy. Ciekawa sprawa, że w Hydrze przeglądał mapy Rousseau oraz kartki z dziennika Faradaya. Skąd one się tam wzięły? Kolejna postacią jest Ilana, prawdopodobnie szeryf federalny. W tym momencie nasuwa się analogia do lotu 815 - tam też szeryf eskortował ale nie Sayida tylko Kate. Tych analogii oczywiście było o wiele więcej (gitara Hurleya, trumna z ciałem, spóźnienie Bena, Frank Lapidus), ale mam wrażenie, że w serialu zostanie to wyjaśnione. Dowiemy się po co te podobieństwa były potrzebne.
Trudno stwierdzić na razie w jakim czasie przebywają rozbitkowie Ajira. Może w czasie teraźniejszym? Wskazywałyby na to poprzednie odcinki. Łódka z butelką Ajira Airways opodal obozu rozbitków z lotu 815. Chociaż tu też trzeba dodać, albo i nie dodawać + 3 lata. Wciąż nie wiemy kto strzelał do Sawyera, Juliette i innych na łódce. Czyżby Lapidus i Sun,którzy opuścili Hydrę? Nieeee...
No dobrze ale trzeba wrócić do momentu kiedy Locke wylądował na tunezyjskiej pustyni. Dowiedzieliśmy się tym samym, że "donkey wheel" zawsze właśnie tam przenosi ludzi (i niedźwiedzie polarne). Dzięki temu, że miejsce te było monitorowane przez Widmora udało się Johnowi w ogóle przeżyć. Przy łóżku cierpiącego jeszcze wciąż Johna pojawia się bardzo ważne pytanie. Kto tu do cholery jest w końcu zły a kto dobry? O ile nie mamy w serialu do czynienia z pewnym relatywizmem moralnym (punkt widzenia zależy od punktu siedzenia) a tak zakładam, bo zbyt często pojawiały się tu motywy przeciwstawne tak jak symboliczne białe i czarne pionki tryktraka, to chyba sobie poczekamy na odpowiedź na te pytanie możliwe nawet, że do ostatniego sezonu, bo czy możemy stwierdzić jasno, że Widmore jest dobry dlatego, że pomógł Johnowi spotkać się z O6 a Ben zły, bo go zabił? Po co w takim razie upierałby się żeby ciągnąć jego trumnę z powrotem na wyspę? Może wiedział, że John ożyje, może to było potrzebne tak jak mówił przecież Richard?
A Widmore? Czy ten siedemnastoletni narwaniec i co by nie mówić morderca, czyżby się potem wyciszył i był wzorowym liderem innych? Ciężko jeszcze mi w tym momencie stwierdzić i w przeciwieństwie do niektórych z Was powstrzymałbym się od osądów.
O tym, że Locke spotkał się z O6 wiedzieliśmy od dawna i bardzo dobrze uczynili scenarzyści ograniczając czasowo te sceny do minimum. Santo Domingo i Sayid? Zawsze to jakieś urozmaicenie:)
Ostatecznie rozczarowany jestem postacią Abbadona. Świetna technicznie scena śmierci. Miałem jednak nadzieję, że odegra poważniejszą rolę. Mówiąc o śmierci trzeba również wspomnieć o śmierci samego Johna Locke'a. Od początku obstawiałem Bena i mam na to świadków:) Wydaje mi się, ze mogło to by jednak przedstawione w nieco bardziej dramatyczny sposób. Przypomina mi się scena, kiedy Sayer zabija ojca Johna. Bezwładne ciało oszusta padające na spróchniały pokład-bezcenne:) Tak samo scena samobójstwa Brooksa ze "Skazanych na Shawshank". W bardzo krótkim czasie ekranowym dogłębnie wyjaśniono dlaczego ten człowiek się powiesił. Jak dla mnie Locke jakoś zbyt szybko popadł w rezygnację. Zrobiłby to przecież jeżeli Ben by nie zapukał. Tak to przedstawiono.
Dlaczego Jeremy Bentham? Odpowiedź jest oczywista. Tak jak angielski filozof, tak i John Locke chce odwrócić uwagę ludzi z którymi się spotyka o d rzeczy przyziemnych dla dobra świata (wyspy). No i oczywiście ciekawy motyw z ciałem filozofa na pewno zadziałał na wyobraźnię twórców serialu. Wypełniając ostatnią wolę Benthama, zmumifikowano jego zwłoki, które są eksponowane na Uniwersytecie College w Londynie. Jego życzeniem było bycie obecnym przy ważniejszych czynnościach akademickich w przyszłości, co jego spadkobiercy skrzętnie wypełnili. Jego mumia jest wnoszona na uroczyste posiedzenia senatu. Zaś podczas sprawdzania kworum przed głosowaniami senatu uczelni odczytywana jest formuła "Jeremy Bentham, obecny, bez prawa głosu".
Jeremy Bentham-twarz jest z wosku:)
Odcinek tym razem 10/10