przez Toudi » 03 maja 2009, 10:04
Dobra Wiktak, zamknij się już. Hugo oprócz Star Wars uwielbia też Desperado i w następnym epie zapierdoli wszystkich gitarą maszynową.
Ep całkiem w porządku. Faraday od małego ciśnięty przez matkę, biedaka aż żal mi się zrobiło. Jej teksty o przeznaczeniu ssały, bo tylko z ust Łysego brzmi to rl. Widmore biologicznym tatusiem Dana - IMO motyw przedni. Do tego jeszcze mateczka sypiąca "ten konflikt przerasta was wszystkich" jak najbardziej na plus. Intrygi co do wyspy poza wyspą, co do przeszłości w teraźniejszości mi pasują, wszystko trzymane w ryzach przez starych pryków - w końcu zaczyna to jakoś wyglądać. Śmierć fizyka była do tego świetną pointą, bo choć mi to zbytnio nie leży, to wyszło że matka poświęca syna żeby nic nie zostało zachwiane. A wiadomo, że im więcej psycholi tym lepiej. Szkoda jedynie, że na ten moment Sawyer wydaje się nieco wyłączony z gry, bo dodawał tempa, choć pewnie niedługo ktoś odegra rolę rambo i go uwolni. Chociaż w sumie też dobrze, bo zaraz rozegra się jeden wielki burdel. W dharmie wszyscy świrują, co to będzie, co to będzie, zabić zdrajców itd. a w buszu Jacek z Kaśką będą próbowali podpierdolić bombę wodorową (xD). Będzie wesoło. Jeszcze jak dobrze pójdzie to przypałęta się Cygan, Miles, Koreańczyk i Grubasek, może Sawyer kogoś jeszcze poruluje. A jeśli finał na być naprawdę pr0, to Łysy z ekipą powinni się pospieszyć z tym teleportem, bo nie zdążą na fajerwerki. Ogólnie strasznie to denne, ale przynajmniej będzie fajna rozpierducha.
8/10 - Miles fajnie przytekścił przy fizyku, Jack olany przez wszystkich, Kate głupia jak zawsze.